Sprawa z Joe Laurello wyglądała tak, że kiedy miał twarz po stronie pleców, nie mógł oddychać. Ale mógł pić. I to wystarczyło, aby żyć godnie i bezproblemowo. W pierwszej połowie XX wieku obywatele ciągle jeszcze fascynowali się dziwolągami.
Nazwisko Laurello przyjął, gdy stał się sławny. A po sławę przyjechał do USA z Niemiec, jako Martin Emmerling. I właściwie niewiele więcej o nim wiadomo. Miał jakąś żonę, która ścigała go za alimenty. Był podejrzewany o sympatyzowanie z nazistami. Trafił do więzienia, ale nie wiadomo, czy za alimenty, czy za nazistów. To wszystko. Poza tym, że był sławny.
W latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku jego występy przyciągały tłumy. Był celebrytą, główną atrakcją show, w którym oprócz niego pojawiał się brzuchomówca, tresowane zwierzęta oraz Bendyman – człowiek, który łokcie i kolana wyginał w drugą stronę. Nikt nie wiedział, jak Laurello osiągnął taką biegłość w operowaniu głową bez skręcenia sobie karku.
I nikt się nie dowiedział. Choć naukowcy wielokrotnie nagabywali go, aby pozwolił się zbadać, pozostał nieugięty. A podejrzewając, że po śmierci jego ciało stanie się przedmiotem eksperymentów medycznych, po ostatnim występie w 1952 roku sporządził testament, w którym zażyczył sobie być skremowanym. Co się stało trzy lata później, po jego śmierci.
Nazywano go Człowiekiem Sową, bo jak sowa mógł oglądać świat dookoła
Ciekawe li to…
PolubieniePolubienie