To zdjęcie powala. Wykonał je 28 la temu Pete Souza, obecny fotograf Baracka Obamy. W 1988 roku Pete obsługiwał czwarte spotkanie na szczycie między Michaiłem Gorbaczowem i Ronaldem Reaganem.
Reagan przybył do Moskwy w maju. Mimo że Pierestrojka przeżywała swoje apogeum, podczas wizyty doszło do kilku nieprzewidzianych incydentów.
Prezydent USA poprosił na przykład patriarchę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego o to, czy nie mógłby podjechać limuzyną do klasztoru Daniłowskiego, który chciał odwiedzić, na co otrzymał od patriarchy arogancką odpowiedź: Nikt nie jeździ, żeby zobaczyć Boga. Chodzi się pieszo, albo na kolanach”
Później Reaganowi udało się zasnąć na występie Baletu Bolszoj i Gorbaczow musiał go dyskretnie budzić szturchaniem w ramię, kiedy kurtyna już opadła.
Najpoważniejszy incydent wydarzył się na Arbacie, gdzie pierwsza para Ameryki wymknęła się na niezapowiedziany spacer, jedynie w towarzystwie własnej, amerykańskiej ochrony. Przerażone tajne sowiecki służby „rzuciły” na Arbat setki agentów w cywilu, żeby „uprzątnąć” ulicę z przypadkowych przechodniów i zapobiec ich spotkaniu z amerykańskim prezydentem. Doszło do przepychanek, poturbowań obywateli, ucierpiały dzieci. Reagan miał wtedy powiedzieć, że mimo Pierestrojki Rosja nadal jest państwem policyjnym.
W tej sytuacji władze sowieckie nie mogły dopuścić do żadnych nieprzewidzianych zdarzeń podczas wspólnego spaceru przywódców obu państw po Placu Czerwonym. I rzeczywiście, podczas tego spaceru doszło jedynie do zdarzeń przewidzianych.
W pewnym momencie towarzysz Gorbaczow zgodził się, żeby podeszła do nich grupa „przypadkowych” turystów, którym pozwolono na zadawanie prezydentowi pytań. Jedno z pierwszych pytań dotyczyło przestrzegania praw człowieka w USA.
Fotograf Souza po sfotografowaniu „przypadkowych” turystów wyraził głośne zdziwienie, że przypadkowi turyści zadają tak dociekliwe pytania. Wtedy od amerykańskiej ochrony prezydenta usłyszał: „Wszyscy są agentami KGB”
Po kilku latach Pete Souza rozpoznał na zdjęciu Putina, który podczas pamiętnej wizyty Reagana był anonimowym oficerem KGB. Rosjanie oczywiście zaprzeczyli. Według nich nie było wtedy wśród turystów żadnych agentów, a tym bardziej towarzysza Putina, który w tym czasie miał stacjonować w NRD.
Wraz ze wzrostem znaczenia Putina w polityce Kremla te zaprzeczenia były coraz bardziej stanowcze. Chodziło o to, żeby Putina oddzielić od agenturalnej pracy w KGB. Że niby Putin, choć pracował w tej instytucji, nigdy nie zajmował się robotą agenturalną. Te zaprzeczenia były na tyle zdecydowane, że w końcu sam Souza nie był pewien, czy rzeczywiście sfotografował wtedy Putina.
Sowieci z pewnością kłamali. Przynajmniej w jednej sprawie. Że do Reagana podczas oficjalnego spaceru mógł podejść przypadkowy turysta. Nikt inny poza agentami nie mógł wtedy nawet w pobliżu Placu Czerwonego przechodzić. Natomiast, czy to był Putin? Dla porównania dołączam zdjęcia. Nie jest ich dużo. Rosjanie zadbali, żeby wyczyścić archiwa ze zdjęć młodego Putina z czasów pracy w KGB. Zachowało się ich niewiele. Zdecydujcie sami, czy osoba z aparatem na piersi „przypadkowo” spacerująca po Placu Czerwonym to Putin.
Według mnie to nie jest Putin. Ma inny nos i usta. Znalazłem te zdjęcie w sieci w wysokiej rozdzielczości: http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_RbrowWh5auGb15NuTC6GBoYw98mZh3fB.jpg Ma inny kształt twarzy. To jakiś inny agent;)
PolubieniePolubienie
Oczywiście, że to nie Putin a jakiś inny agenturalny pionek…
PolubieniePolubienie