Na zdjęciu nasz bohater tańczy. Fotografia pochodzi z okresu, kiedy siedział on przez 3 miesiące w psychiatryku. Sądząc po tej fotografii nie mogło stać się inaczej. Ale to pozór. Nie za taniec go tam wsadzili.
Do dzisiaj właściwie nie wiadomo, za co. Prawdę zna tylko marszałek Ryszard Terlecki, bo to on jest na tym zdjęciu i komunistyczne służby specjalne. A my możemy się tylko domyślać. No to będziemy się domyślać
Rzecz zaczęła się od pożaru mieszkania w Krakowie w 1970 roku. Musiała tam być niezła impra hipisowska, skoro mieszkanie się shajcowało. Pies, bo tak nazywany był w Krakowie marszałek Terlecki, mówił, że od peta. Może i od peta, a może i od czegoś innego. Dzisiaj Terlecki opowiada, że był hipisem, który nie brał narkotyków. Kora Jackowska była innego zdania
Za pożar całą odpowiedzialność wzięła na siebie właśnie Kora Jackowska, tak, ta Kora, która wtedy była w Kudłaczu (to drugie przezwisko Psa) zakochana bez pamięci. On raczej z pamięcią, bo za Korę odpowiedzialność nie wziął. Ale i tak go wsadzili do więzienia.
Ale na krótko. Po miesiącu przenieśli go do psychiatryka. Nie wiadomo z jakiego powodu. Komuna tak łatwo z więzienia nie wypuszczała. Chyba, że ktoś miał protekcję.
Ojcem Ryszarda Terleckiego był popularny w PRL-u pisarz Olgierd Terlecki. Ale już jako „Rudnicki” znany był tylko kilku oficerom SB, których był tajnym współpracownikiem. Mówi się, że dzięki swoim znajomościom chronił on syna przed konsekwencjami jego hipisowskich wybryków. Kudłacz z psychiatryka został wypuszczony po trzech miesiącach
Kilkadziesiąt lat później Ryszard Terlecki (Pies, Kudłacz) publicznie zlustrował pośmiertnie ojca jako agenta Rudnickiego. Ale to już inna historia, do której jeszcze tutaj wrócę.
Co ten debil znowu ćpał butapren tyle nie trzyma
PolubieniePolubienie
Żal tyłek ściska. Samidegeneraci zaeządzają moją Ojczyzną.
PolubieniePolubienie